Strony

wtorek, 3 października 2017

Witajcie w październiku !



Mamy już październik. Bardzo lubię ten miesiąc. Jest on dla mnie od wielu już lat miesiącem refleksji - skłaniającym i przygotowującym do jesiennej zadumy. Takiej powolnej, niewymuszonej. 

W zupełnym kontraście do tego, co mi w duszy gra, w jednym ze sklepów moim oczom ukazał się widok dekoracji na Halloween, czyli dyń, kruków, kociotrupów i wiedźm stojących sobie jakby nigdy nic obok Mikołajów, choinek i bombek. Lekka przesada. Zabrakło tylko króliczków wielkanocnych. Rozumiem, że handel rządzi się swoimi prawami, ale takie zestawienie uderzające po oczach to dla mnie jednak kpina z klienta. Przegięcie i jakiś dziwny żart speców od marketingu. Do tej pory zaraz po Wszystkich Świętych w sklepach pojawiał się zmasowany atak bałwanków i choinek, który choć raził, to jakoś zdążył nas do siebie przyzwyczaić. Tym razem rekord został pobity. Tylko zastanawiam się, czego rekord. Każde święto ma swój, tylko swój czas i takie ściganie się z kalendarzem bynajmniej nie jest w moim guście.


Oczywiście ja też myślę powoli o nadchodzących Świętach. Łapię się na tym, że zaczynam planować wszystko powoli w głowie, aby rozłożyć poszczególne przygotowania w czasie i nie dać się potem zwariować. Już obmyślam, co komu podaruję i jakie ciasteczka upiekę. W sklepie jednak (nie hurtowni dla hurtowników!) widok bożonarodzeniowych dekoracji w pierwszych dniach października to spory zgrzyt.

Zanim więc zacznę nastrajać się bożonarodzeniowo (wszystko w swoim czasie), nastrajam się halloweenowo. Kilka dni temu zaczęłam czytać książki bardziej duchowe. Bo żaden inny miesiąc tak jak październik nie sprzyja czytaniu o duchowości, duchach, doświadczeniach z pogranicza śmierci czy przemijaniu. Do tego koniecznie dodałam biografie tych, co odeszli. A odeszło ich sporo w tym powoli kończącym się roku. 

Takie czekają mnie lektury na październik. Listopad powitam w innym klimacie - ciepłymi obyczajowymi książkami z fabułą umiejscowioną w okolicach Bożego Narodzenia. Taki jest plan. Ciekawe tylko, czy czas pozwoli mi zrealizować wszystkie czytelnicze wyzwania.


W następnym wpisie poczytacie o tym, co właśnie z książek kończę i co pochłonęłam w dwa dni. Szykuję DIY na święto duchów, myślę o dekoracjach i co ugotuję. Jakie horrory obejrzę i który mogę tak naprawdę polecić. Bo niestety wiele z nich trąci banałem i sztucznością. To wyzwanie sprawić, by widz mądrze się pobał.

Ale to wkrótce. A teraz obiecane wyniki z okazji pierwszej rocznicy bloga. 

Nie zagląda do mnie wiele osób, a raczej zagląda całkiem sporo, ale niewiele zostawia namacalny komentarz. Tak jak pisałam, nie zabiegam o to, by blog był bardziej kojarzony. Liczą się dla mnie stali, wierni czytelnicy. Radość pisania i dzielenia się tym, co w duszy gra. Nie zamieszczam tu wspaniałych, wymuskanych zdjęć i efektownych aranżacji. Dla mnie ważne jest coś innego. Ludzie i przemycanie do życia bella vita na co dzień.

Nie przedłużam.

Maszyna losująca w postaci rączki mojego czterolatka wyłoniła Elwirę. Postanowiłam jednak obdarować jeszcze drugą osobę książką związaną z Italią. Tak więc książki powędrują do Elwiry i Kamili

Wierzcie, lub nie, tak wylosował mój synek. Dwie książki dla dwóch wiernych czytelniczek, których blogi śledzę regularnie i przeczytałam od deski do deski, za każdym razem z niecierpliwością wypatrując nowych wpisów.

Tak widocznie miało być.

Gatuluję. Czekam na Wasze adresy przesłane na mojego maila, którego znajdziecie w zakładce kontakt.

Pewnie wkrótce napiszę również o książkach, które otrzymacie, więc dziś nie zdradzę ich tytułów. Tymczasem życzę wielu radości z lektury!

Do szybkiego.

4 komentarze:

  1. Aaaa! Nie wierzę! Dziękuję, dziękuję! Tak bardzo się cieszę <3 po okrutnie ciężkim wrześniu - cudownie rozpoczęty październik!

    Dominiko! Jestem ogromnie ciekawa tych książek ze Świętami Bożego Narodzenia w tle. Czekam na Twoje propozycje i zestawienie czytelnicze.

    Jestem ciekawa wspomnianych książek duchowych. Uwielbiam tego typu literaturę. Podobnie z biografami, ale to wiesz :) Ostatnio jednym tchem przeczytalam Anię. Cudowna książka. Na pewno bedziesz zadowolona, bo z tego co wiem, masz ją na liście :) ( dziękuję za Ig. Tam mnie stanowoczo wiecej niz na blogach, ale mam nadzieję, że wkrotce to sie zmieni)

    Co do atakowania świętami z kazdego kąta sklepu: chociaz jestem maniaczką Świąt, to ten chwyt marketingowy mnie przeraża. Tak samo jak można sie nastroić, tak też można się i zniechęcić. Mam podobnie jak Ty, Dominiko, gdzieś z tyłu głowy nieśmiało pojawiają się bożonarodzeniowe wątki i zaczynam snuc plany, jak to wszystko zorganizować, tym na bardziej, że to będą bardzo ciężkie dni dla nas. Ale te wystawki sklepowe są przesadą!

    Jeszcze raz ogromnie dziękuję! I serdecznie gratuluję Kamilii ( uwielbiam Jej bloga!)

    Z niecierpliwością czekam na Twoje wpisy, Dominiko! Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę w takim razie, by październik był łaskawszy, skoro wrzesień dał sie we znaki.

      Przesyłkę obiecuję nadać jak tylko dotrę na pocztę, najpóźniej w poniedziałek.

      Książkę o Ani Przybylskiej oglądałam dziś w Empiku i czeka w kolejce na zakup.

      Do szybkiego przeczytania :-) Mam nadzieję, że teraz u Ciebie na blogu.

      Usuń
  2. Dominiko czytam Twój post i miałam Ci napisać, że październik kojarzy mi się również z przemijaniem...za kilka dni mam okrągłą rocznicę, a tu taki prezent urodzinowy! Dziękuję Ci...ależ niespodzianka !

    OdpowiedzUsuń
  3. A i jeszcze jedno...na podobne widoki, jak na pierwszym zdjęciu zdążyłam się uodpornić. W sierpniu (co prawda w hurtowni) przeskakiwałam kartony z bombkami...za zachodnią granicą czekoladowe kalendarze adwentowe już w sklepach....szaleństwo ;)

    OdpowiedzUsuń