Strony

wtorek, 21 listopada 2017

Moja świąteczna biblioteczka


Książki to mój nałóg. Czytam wszystko. No prawie. Tak naprawdę z wyjątkiem fantasy lubię każdy gatunek: lubię poznawać literaturę opisującą czasy holocaustu, lubię zgłębiać biografie, książki obyczajowe, podróżnicze i historyczne. Lubię kryminały skandynawskich autorów, lekkie książki przygodowe i te psychologiczne. Oraz oczywiście wszystko z Italią na pierwszym planie lub w tle. Swój wybór uzależniam od aktualnej pory roku, nastroju i stopnia zmęczenia. Wiadomo-kiedy jestem przepracowana, najlepiej sprawdzają się lekkie pozycje, a nie ambitne, trudne tematy. Kiedy czuję przypływ energii, atakuję cięższy kaliber.

Przed Świętami czytam książki wprowadzające w klimat Bożego Narodzenia. Wydawcy już w listopadzie proponują książki stanowiące swoistą fort pocztę do Świąt. 
Poniżej moja subiektywna świąteczna biblioteczka.

Richard Paul Evans. Obietnica pod jemiołą.






Elise żyje w cieniu wielkiej tragedii. Autor nie zdradza, co wydarzyło się w życiu bohaterki. Elise gardzi sobą i żyje, a w zasadzie egzystuje nękana wyrzutami sumienia. W stołówce budynku, gdzie pracuje, spotyka prawnika Nicolasa, który proponuje jej niezwykły układ - ona ma spędzać z nim czas aż do Świąt, przyjmować od niego prezenty i dotrzymywać towarzystwa na wszelkich przedświątecznych imprezach jego kancelarii.



Co z tego wyniknie? Co takiego wydarzyło się w życiu Elise? Lubię Evansa za wnikliwe obserwacje psychiki ludzkiej, za ciekawostki o Stanach wplatane w książki (aż chce się poznać opisywane przez niego miejsca - zajrzyjcie choćby do Krętych ścieżek i całego cyklu dzienników Alana - bohatera, który po śmierci żony rzuca  wszystko i wyrusza w podróż przemierzając piechotą Stany). Lubię Evansa za umiejętność przekazywania trudnych tematów prostym językiem. Książki tego autora jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, wszystko szybko się czyta, co nie przeszkadza każdej powieści zostawić coś w czytelniku, choćby mądre cytaty.



Magdalena Kordel. Anioł do wynajęcia.


Lubię poznawać współczesne polskie pisarki tak zwanej literatury kobiecej. I choć nie mogłabym non stop czytać tego rodzaju literatury, to raz po raz książki tego typu stanowią dla mnie miłą odskocznię i rozrywkę w najczystszej postaci. Kilku bohaterów, których losy nieoczekiwanie splatają się na krótko przed Świętami. Mamy więc ludzkie problemy, samotność i zagubienie oraz Święta, które sprawiają, że wszystkie cierpiące dusze odnajdują wreszcie spokój, rodzinne ciepło i ukojenie. Fabuła nieco naiwna, ale otula duszę niczym ciepły koc.

Natasza Socha. Biuro przesyłek niedoręczonych.


Bohaterka zatrudnia się w biurze zajmującym się zagubionymi i niedoręczonymi listami i przesyłkami. Bajkowy klimat, znowu różne ludzkie charaktery, losy i jeden klucz - Święta jako magiczny czas - czas wybaczania i czynienia dobra. Do tego pewna historia zawieszona w czasie przez niefortunny zbieg okoliczności sprzed lat i próby bohaterki, by zdążyć przed Wigilią z odmianą losu dwojga starszych ludzi. Lektura do czytania z kubkiem aromatycznej herbaty lub kakao.


Natalia Sońska. Garść pierników. Szczypta miłości.



Złamane serce, ucieczka w pracoholizm kontra nieoczekiwana miłość. Ciepło, rodzina i to, co jest w życiu naprawdę ważne.


Gabriela Gargaś. Wieczór taki jak ten.


Lubię, kiedy splatają się losy różnych ludzi.

Jeden wspólny klucz - Święta. Piękne, pełne uroku ciepłe okładki. I oderwanie, takie pozytywne.

Książki lekkie, ale umiejętnie wprowadzające w klimat. Do zapamiętania kilka cytatów i przemyśleń, zdawałoby się oczywistych, a umykających nam w szale latania i kupowania. Mnie najbardziej utkwił cytat z Anioła do wynajęcia: „Krzyczymy o magii Świąt, a zapominamy, czym ona rzeczywiście jest... Grunt jednak, żeby się nie dać, żeby nie pójść z tłumem...”. Bo już w listopadzie kolorowe reklamy  krzyczą do nas ze wszystkich stron zachwalając produkty, bez których (rzekomo) nie poczujemy magii Świąt. A nie o masowe kupowanie i bezczelnie rozbuchany konsumpcjonizm przecież w Święta chodzi.

Joanna Szarańska. Cztery płatki śniegu.


Urzekła mnie okładka. Kilku bohaterów i ciepła, nieprzesłodzona książka o tym, co się tak naprawdę liczy. No bo czy faktycznie zawali się świat, jeśli upieczemy dwie blachy ciasta zamiast czterech? Albo gdy dzieci krzywo przystroją choinkę? Najważniejsi są Bliscy i chwila autentycznego zatrzymania.

Okładki zachęcają do kolejnych lektur.
W księgarni widziałam już Serce z piernika Magdaleny Kordel oraz Dwanaście niedokończonych snów Małgorzaty Sochy. Czekają w kolejce na przeczytanie, podobnie jak Świąteczne marzenie Amandy Prowse.

Mistrzyniom lekkiego pióra mówię na tuż przed Świętami zdecydowanie tak.




4 komentarze:

  1. Witaj Dominiko!

    Czekałam na ten wpis :) jestem w trakcie pisania podobnego :) i kilka ksiazek nam sie powtarza :) czekam az dojdzie mi jeszcze jedna paczka i kończę listę książek, które umilą mi kolejne tygodnie oczekiwania na Święta. To ukochany czas w roku i juz odliczam, przygotowuje, planuję, notuję. Zamknę listopadowe zadania i tematy i zaczynam grudniowe okołoświąteczne przygotowania.

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki wielkie za ten wpis. Na "Biuro przesyłek niedoręczonych" na pewno się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A na mojej przedświątecznej liście ,,O ziemiańskim świętowaniu,, i ,,Nasze polskie wigilie,, ;)
    Podobnie, lubię sobie umilać książkami ten przedświąteczny czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dominiko, z okazji Nowego Roku spełnienia najskrytszych marzeń. Zdrówka i radości z bycia mamą i żoną !
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń