Motywacja - SatysfAKCJA

Zaparzyłam sobie mojego ukochanego zbożowego Anatola w ulubionym kubku i usiadłam do bloga. Dziś będzie o motywacji. Wszak jesienią spadają nie tylko temperatura i liście z drzew, ale wspomniana motywacja niestety również. Dnia ubywa, za oknem coraz mniej słońca, po prostu nie chce się chcieć. Jedynym światełkiem w tunelu zdają się być Święta, ale są przecież dopiero w grudniu, a do grudnia daleko. Po wakacjach, kolorach, przygodach i wielu bodźcach, jakie zapewnia nam lato, jesień wydaje się w jakimś stopniu być schyłkiem. Nie bez powodu mówi się o "jesieni życia".

Mam na to wiele sposobów - zapalam świeczki zapachowe i wpatruję się w ich kojące płomienie, układam zdjęcia z wakacji przywołując fajne wspomnienia, siadam do dobrej książki.

I właśnie dziś o dwóch książkach. O tego typu literaturze mówi się ogólnie, że jest motywacyjna - bo ma motywować właśnie. Część osób twierdzi, że to  tylko nabijanie kasy przeróżnym samozwańczym coachom,  trenerom osobistym. Jeśli jednak coś pomaga, daje pozytywnego kopa, czy może być złe? Czy musi być pisane górnolotnym językiem przez profesorów zwyczajnych? Musi trafić do odbiorcy - to jest najważniejsze.

Mam dwie książki, do których wracam właśnie jesienią. Jesienią, by przygotować się na ponure dni, które z pewnością wcześniej czy później (lepiej później), ale nadejdą.

Pierwszą jest wspomniana już przeze mnie książka Gretchen Rubin "Projekt szczęście". Czy szczęście w ogóle można nazwać sucho projektem? Przecież to coś, co się nam zdarza lub nie - albo ktoś je ma, jest szczęśliwy, albo nie. Nic bardziej mylnego - stan szczęścia to ustawiczna praca. Zdawałoby się proste porady, a jednak naprawdę warte zgłębienia. Banały-nie banały, o których zapominamy. Książkę wypożyczam co jakiś czas z biblioteki i muszę gdzieś w końcu nabyć własny egzemplarz, bo to must have na mojej półce.

Projekt "Szczęście" rozpisany został przez autorkę na 12 miesięcy:

1. Styczeń - Zastrzyk energii. Witalność. (Wcześniej kładź się spać. Dbaj o kondycję. Odgruzuj, odnów, uporządkuj. Zakończ dręczące cię działania. Działaj energiczniej.)

2. Luty - Liczy się tylko miłość. (Przestań zrzędzić. Nie oczekuj nagrody i uznania. Graj uczciwie. Nie obciążaj troskami. Okazuj miłość).

3. Marzec - Sięgaj wyżej. (Załóż bloga. Ciesz się z niepowodzeń. Proś o pomoc. Pracuj skuteczniej. Ciesz się już teraz).

4. Kwiecień - Rozchmurz się. (Śpiewaj o poranku. Zaakceptuj uczucia dziecka. Bądź skarbnicą szczęśliwych wspomnień. Nie żałuj czasu na zajęcia z dziećmi).

5. Maj - Z zabawą nie ma żartów. (Rób to, co cię bawi. Nie żałuj czasu na żarty. Nie unikaj przygód. Zacznij coś kolekcjonować.)

6. Czerwiec - Czas dla przyjaciół. (Pamiętaj o urodzinach. Bądź hojny. Udzielaj się towarzysko. Nie plotkuj. Zdobądź trzech nowych przyjaciół).

7. Lipiec - Kup sobie odrobinę szczęścia. (Pozwól sobie na skromne szaleństwo. Kupuj tylko potrzebne rzeczy. Korzystaj. Powiedz sobie"dość").

8. Sierpień - Pamiętaj o śmierci. (Czytaj o dramatycznych doświadczeniach. Prowadź notatnik wdzięczności. Naśladuj autorytet duchowy).

9. Wrzesień - Pielęgnuj pasję. (Napisz powieść. Znajdź czas na czytanie. Nie myśl o skutkach. Opanuj nową technologię).

10. Październik - Bądź uważny. (Medytuj. Zweryfikuj Prawdziwe Zasady. Pobudzaj swój mózg. Prowadź dzienniczek żywieniowy).

11. Listopad - Miej radość w sercu. (Śmiej się głośno. Nie zapominaj o dobrych manierach. Tylko pozytywna krytyka. Znajdź azyl).

12. Grudzień - Perfekcyjny rekrut.

Być może niektóre z tych porad nie będą pasować do nas. Być może część jest naiwna. Jednak warto próbować polepszać swoją codzienność i rozpisać swój własny Projekt Szczęście.

Drugą moją lekturą jest książka Jacka Canfielda "Zasady Canfielda". Zobaczyłam ją kiedyś u dziewczyny w autobusie i kupiłam, będąc jeszcze na studiach. (Dyskretne przyglądanie się, co czytają ludzie w środkach komunikacji miejskiej i inspirowanie się tymi obserwacjami, to temat na odrębny post).

Jack Canfield to znany w Stanach coach, doradca, trener sukcesu, autor słynnej i pewnie znanej / kojarzonej przez każdego serii "Balsam dla duszy" (uwielbiam!). Zaznaczona karteczkami i podkreśleniami w tekście jest moją lekturą motywacyjną, do której lubię wracać i czytać przy kawie czy na spacerze na chybił trafił.

Co bym wybrała, jeśli musiałabym Wam streścić w kilku linijkach najważniejsze z treści tej książki?

Motywacja = Satysfakcja, a satysfakcja kryje w sobie nie bez powodu słowo AKCJA. Musimy działać, nie narzekać. A najlepiej spisać sobie swoje cele i marzenia - im więcej, tym lepiej. Pisanie uwrażliwia, otwiera na świat, uświadamia nam wiele rzeczy. Pisanie rozwija, motywuje i zmusza do działania. Spróbujcie zrobić sobie listę - na początek - 50 marzeń i celów - najpierw będzie ciężko pisać, a potem, jak już dacie się ponieść fantazji, daleko przekroczycie tę liczbę. Trzeba pisać o swoich marzeniach, przelewać je na papier i mieć przed oczami. "Wybór w co wierzyć należy tylko do Ciebie".

"Załóż swoją własną Księgę Celów, dopisuj na bieżąco pomysły i przeglądaj ją codziennie." "Poświęć chwilę i zrób listę 101 celów, które chciałbyś w życiu zrealizować. Opisz wszystko ze szczegółami, nie pomijając żadnego gdzie, kiedy, ile, jaki model, jaki rozmiar itd. Każdy z nich zapisz na osobnej kartce lub dołącz do swojej Księgi Celów. Gdy osiągniesz dany cel, odznacz go i napisz przy nim 'zwycięstwo'".

Zajrzyjcie koniecznie do obu książek. Myślę, że warto się motywować, bo poziom motywacji nigdy nie jest stały. Choćby u mnie - wczoraj chciałam zarzucić pisanie tu - "Czy ktokolwiek będzie czytał tego bloga? Może cała jedna osoba, góra dwie-trzy?" Nie dajcie się jesiennemu zniechęceniu i podążajcie wytrwale do przodu, bo warto.

Nie poddawajcie się jesiennej melancholii ! Chyba, że takiej lekkiej, jednodniowej, z lekką nutą dekadencji ;-) A jeśli macie swoje sprawdzone książki motywacyjne, chętnie je poznam, bo bardzo lubię je zgłębiać.