Strony

piątek, 23 sierpnia 2019

Schyłek lata


Witajcie.

To naprawdę już końcówka sierpnia, schyłek lata?! Tak szybko?! No cóż, taka kolej rzeczy. Czuję już nadchodzącą jesień, nie da się ukryć. Dnia nieuchronnie ubywa, a wieczory robią się coraz chłodniejsze. Zamiast żałować mijającego lata cieszę się już tę na jesienną aurę – na te wszystkie ciepłe pledy i aromatyczne herbaty, wrzosy, wieczory z książką, szeleszczące pod stopami liście, święto pieczonego ziemniaka czy Halloween. 

Każda z pór roku ma swój urok i tylko od nas zależy, czy mu się poddamy, czy ulegniemy narzekaniom (bo za zimno/za gorąco/za deszczowo/za szaro/za duszno/za ciemno – niepotrzebne skreślić, albo zostawić wszystko, jeśli ktoś lubi wynajdywać dziurę w całym i utyskiwać w ramach hobby).

Za nami tydzień spędzony w przepięknych lasach Borów Tucholskich. Jestem zakochana w tym miejscu. Tu naprawdę ładuję baterie i odpoczywam, czuję jedność z przyrodą i łapię tak potrzebny mi oddech. 


Były leśne spacery, kąpiele w jeziorze, synkowie oddawali się zabawom w szałasach zbudowanych przez nieco starsze dzieci spędzające wakacje na pobliskim obozie. 


Czytałam w hamaku, zrobiliśmy malowniczą sesję zdjęciową na polach pełnych balotów (kocham czas sierpniowych żniw), spaliśmy w namiocie, zorganizowaliśmy wraz z moimi rodzicami i synkami wycieczkę pociągiem. Oglądaliśmy w drodze stare, niemal zapomniane stacyjki. Robiliśmy wreszcie zakupy na lokalnych targach z pysznymi specjałami (ziołomiody z dziką różą, pokrzywą, miętą czy czarnym bzem - pycha i samo zdrowie!). Poznawaliśmy okolice.


Bory Tucholskie, zielone płuca. Tu czas spowalnia, człowiek wreszcie może nacieszyć się naturą i cisząPrzypominam sobie od razu przeczytane przeze mnie książki o shinrin-yoku – sztuce kąpieli leśnych - znanego i praktykowanego od setek lat w Japonii spędzania czasu pośród drzewDzięki leczniczej mocy drzew w naszym organizmie wytwarza się więcej hormonów szczęścia, stajemy się spokojniejsi, nie mamy huśtawek nastrojów, a nasze uszkodzone tkanki lepiej się regenerują. Tętno spowalnia, ciśnienie krwi się normuje, a nasz zmęczony ciągłym patrzeniem w monitory i smartfony wzrok ulega poprawie (tydzień bez komputera faktycznie okazał się błogosławieństwem dla moich oczu). Dzięki leśnym spacerom układ odpornościowy sprawniej chroni nas przed chorobami, a ryzyko demencji znacznie się zmniejsza. Podobno też stajemy się bliżsi długowieczności. Bezpośrednie obcowanie z drzewami, odgłosami lasu czy substancjami organicznymi wytwarzanymi przez rośliny ma dobroczynny wpływ, o czym wiedziano już dawno temu w wielkulturach świata. Shinrin-yoku nie odkrywa Ameryki, jednak jako pierwsze zostało poparte licznymi badaniami naukowymi.


Państwo wynajmujący domek moim rodzicom opowiadali im o grupie Japończyków, którzy przyjeżdżają do nich co jakiś czas przekraczając bramę, za którą znajdują się domki, od razu zdejmują buty chodząc potem przez cały pobyt po lasach tylko na boso. Polecam książki o tej tematyce plus znaną prawie wszystkim „Sekretne życie drzew”, ale myślę, że również bez ich czytania wszyscy intuicyjnie wiemy, jaką leczniczą moc posiadają lasy, kontakt z drzewami i spacery czy chodzenie na boso po trawie czy piasku. Przytulenie się do sosny czy brzozy wcale nie jest głupie czy infantylne.

Sierpień. Część punktów z sierpniowej listy przeżyć zrealizowałam, część czeka jeszcze z realizacją na ostanie dni miesiąca. Kilka punktów przesunę na wrzesień i bynajmniej nie patrzę na to jak na porażkę – listy przeżyć mają to do siebie, że ulegają ciągłym modyfikacjom, po prostu dostosowujemy je do naszych aktualnych potrzeb i możliwości, do nastroju i aktualnej pogody.

Jednym z punktów na liście były zabawy w podchody i poszukiwanie schowanego skarbu.


Ten ostatni został włożony do starej puszki, do której wsadziliśmy różne szpargałki: różowy „diament miłości” – jak określił go mój synek, stary klucz, szklane kulki, „pierścień życzeń Arabelli”(czy ktoś jeszcze pamięta czechosłowacki serial „Arabella”?), kostki do gry i muszelki. 

Dzieciom naprawdę do szczęścia niewiele trzeba, a w poszukiwaniu skarbu bardziej niż sam skarb liczy się właśnie szukanie, odgadywanie po drodze zagadek, podążanie szlakiem strzałek z patyków, szyszek i papieru, wypatrywanie znaków i wskazówek. 

Dzieci poprzez zabawę w podchody/szukanie schowanego skarbu uczą się orientacji w terenie, cierpliwości i współpracy.


Zadania dostosowałam do wieku (dla trzylatka choćby – pokaż 2/4/3 paluszki, proste zgadywanki o leśnych zwierzętach). Dla obu synków zostawiłam wiele ćwiczeń sportowych i zagadek przyrodniczych („Zanim pójdziecie dalej, zbierzecie 10 szyszek i zabierzcie je ze sobą/zróbcie 10 przysiadów”). Oprócz głównego skarbu po drodze pochowałyśmy też z moją mamą inne drobiazgi (lupę, „skamieliny” mumii i dinozaura do odkopania – „zestawy archeologa” zakupione w niezawodnym Tigerze czy kolorowe szkiełka). Miejsca ukrytych pomniejszych skarbów nie zawsze były oczywiste-trzeba było się rozejrzeć, odgarnąć lekko mech, zajrzeć do pieńka czy na gałęzie drzewa.


Punkt został zrealizowany z sukcesem - dostarczył i dzieciom i dorosłym mnóstwa zabawy. Zabawę z ukrytym skarbem na pewno powtórzymy w przyszłości, zwłaszcza, że dzieci czuły niedosyt, a część zagadek mogła być jednak trudniejsza, o czym kilkukrotnie przypominał mi mój sześciolatek. Warto przygotować krótką trasę, by sprawdzić, jak taka forma aktywności spodoba się dzieciom. Jestem pewna, że każde dziecko będzie zachwycone – w końcu w każdym dziecku chowa się mały podróżnik-odkrywca. Jeśli nie macie własnych pomysłów, w internecie znajdziecie mnóstwo inspiracji - w zależności od wieku dzieci. Ważne tylko, by nikt postronny nie ruszył Wam pozostawionych znaków/skarbów psując zabawę, dlatego podchody-poszukiwania skarbu warto przygotować w takim miejscu, by nikt Wam nie przeszkodził.

Kolejne punkty z listy również zostały zrealizowane – byliśmy trzykrotnie na wyprzedaży garażowej – pośród tysiąca drobiazgów za grosze wyszperałam kilka skarbów - głównie porcelanowych takich jak kubki, biała imitacja kawiarki czy miseczki, ale także ryciny i inne, które pewnie niebawem pokażę. Kocham takie miejsca. Ilekroć kupię jakiś staroć, zastanawiam się, jaką drogę przebył, kto go używał i jaką ma historię. Gdyby tylko przedmioty potrafiły mówić...


Książka „Letnia noc” - przeczytana. Czułam niepokój, muszę przyznać, a autorowi udało się stworzyć niesamowity mroczny nastrój grozy godny Kinga. Polecam, jeśli lubicie takie klimaty –fabuła osadzona w latach sześćdziesiątych w prowincjonalnym amerykańskim miasteczku w stanie Illinois i całe mnóstwo charakterów plus grupka chłopców stawiająca czoło złym mocom (napisana w 1991 roku książka stała się inspiracją dla twórców słynnego serialu „Stranger things” do obejrzenia aktualnie na Netflixie).


Piłam pyszną kawę mrożoną, jadłam lody pietruszkowe, chałwowe i kawowe z kardamonem. Spotkałam się z koleżankami w barce Makrell Wynurzenie na Bulwarach Wiślanych – polecam rybki, zwłaszcza grillowaną makrelę i domowe pikle! Widok na Wisłę niezwykle malowniczy, zwłaszcza oglądany z wygodnego krzesła brazylijskiego (to te wiszące).


W pracy umiliłam sobie biurko ulubionymi zdjęciami i cytatem.

Oglądaliśmy (i nadal oglądamy) „Misia Uszatka” w ramach zapoznawania się z klasyką polskich bajek (najlepsze). 

Zrobiłam crumble – śliwki pod kruszonką – pycha! 


Czytam książkę „Miasta-widma w Toskanii” Aleksandry Seghi, więc realizuję też z powodzeniem punkt z cyklu „Zgłębianie włoskich tematów”. Kolejne punkty cyklu będą w skrócie opisywane co miesiąc w ramach mojego zachwytu nad Italią.

W ogólnym rozrachunku sierpień uważam za niezwykle udany. I choć powroty po wakacjach i przestawienie się na codzienne tory nie należą do łatwych (mój sześciolatek po powrocie do Warszawy rozpłakał się mówiąc „Szkoda, że wakacje tak szybko mijają”), to na liście czekają już kolejne pomysły do zrealizowania, a nic tak nie napędza człowieka jak snucie planów i stopniowe wcielanie ich w życie.

CDN.

3 komentarze:

  1. Z wielką przyjemnością czytałam ten wpis. Pięknie i rodzinnie realizujecie wakacyjne plany.

    Pozdrawiam slonecznie! U nas prawdziwe lato, trwa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna wakacyjna opowieść;-) I fantastyczny pomysł na wspólną zabawę z dziećmi. To szukanie skarbów-rewelacja.
    Przeczytałam Twój wpis z ogromną przyjemnością. I w pełni zgadzam się z Tobą, że snucie planów i stopniowe wprowadzanie ich w życie to mega napęd życiowy;-) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń