Walentynki. Święty Walenty był w pierwszej kolejności patronem epileptyków. Jakby tak dokładniej popatrzeć, to objawy zakochania i epilepsji mają wiele wspólnego. Nieuleczalna choroba. Szaleństwo, nieskoordynowane ruchy. Zaburzenia wzrokowe i słuchowe. Po prostu choroba układu nerwowego. Beznadziejny przypadek.
Kiczowate amorki. Bijące po oczach czerwienią kartki z wyznaniami miłosnymi. Pluszowe słodkie misie. Wszechobecne serca: poduszki serca, lizaki serca, naklejki serca, czekoladki serca, balony serca. Rabaty czternastego lutego dla zakochanych - zniżki w sklepach i restauracjach, romantyczne seanse kinowe i co tam jeszcze chcecie.
Kiczowate amorki. Bijące po oczach czerwienią kartki z wyznaniami miłosnymi. Pluszowe słodkie misie. Wszechobecne serca: poduszki serca, lizaki serca, naklejki serca, czekoladki serca, balony serca. Rabaty czternastego lutego dla zakochanych - zniżki w sklepach i restauracjach, romantyczne seanse kinowe i co tam jeszcze chcecie.
Święto świetnie wykorzystane przez tęgie głowy marketingu. Czy dobrze, czy źle - niech każdy oceni sam.
Walentynki, jakby nie było, są doskonała okazją do miłej kolacji we dwoje, kiedy dzieci wreszcie zasną i okazją do przywołania kilku fajnych wspomnień.
Pierwsze miłości to jeszcze te przedszkolne. Moja pierwsza miłość to Przemek w grupie Grzybków i zabawy plastikowym telefonem w dzwonienie do niego i prowadzenie wyimaginowanych rozmów. Potem Piotruś Pan. I Martin-szczerbaty piegowaty sześciolatek zrywający z ogródka sąsiadki kwiaty i wręczający je z urokiem łobuza mojej babci i mi. Babcia i ja, nie wiedząc o pochodzeniu nieskładnych dziecięcych bukietów, byłyśmy zachwycone. Sąsiadka - właścicielka ogródka - jakby mniej.
Młody Sean Patrick Flanery grający w serialu Indiana Jones. Pewien Maciek w o rok czy dwa lata starszej klasie podstawówki. Chodzący w koszuli w kratę. To dla niego nadrabiałam drogę ze szkoły do domu. Kilka nieudanych platonicznych niespełnionych miłości. I te już bardziej poważne.
Długo by wspominać, wymieniać.
Drogi Kochany Mężu. Jeśli to czytasz. Żaden Maciek w koszuli w kratę czy inny Indiana Jones nie stanowi dla Ciebie konkurencji.
Wszystkie miłości, począwszy od tych szczenięcych, po te dojrzalsze są nam potrzebne - kształtują nas, wzbogacają, uszlachetniają w radości i w cierpieniu.
I pozwalają wreszcie spotkać tę właściwą.
Ktoś mi kiedyś powiedział na widok starszych ludzi idących ulicą i trzymających sie za ręce, że "w ich wieku to niesmaczne". Każdemu życzyłabym takiego braku smaku na starość.
Słodko-gorzka miłość ma różne odcienie, rożne nasycenie i charakter. Czasem blednie, zmienia się wraz z upływem lat, ale to zawsze miłość.
Niech zawsze będzie z Wami. Nie tylko w Walentynki.
Dziękuję Joli z bloga Mamidami za konkurs walentynkowy - wygrałam fajny plakat, który idealnie wkomponował mi się w sypialnię. Poznajcie koniecznie tego bloga, warto. Znajdziecie tam piękne zdjęcia i wiele różnych tematów potraktowanych często z przymrużeniem oka.
Zróbcie coś miłego we dwoje w Walentynki. Nieważne, czy to będzie domowe spaghetti z czerwonym winem i nastrojową muzyką w tle. Miła karteczka włożona do kanapek. Wspólne wyjście na spacer. Albo masaż stóp zmęczonych po całym dniu chodzenia w biurze na wysokich obcasach robiony podczas oglądania serialu. Przeglądanie zdjęć. Wspominanie. Wieczór bez telewizora i komputera. Albo już dobrze, niech mu będzie - Liga Mistrzów i wspólne jedzenie grzanek przy piwie.
Kluczem jest słowo RAZEM.
A ja sobie nucę włoska piosenkę Solo i pazzi sanno amare śpiewaną kiedyś przez Grazia di Michele. Tylko szaleńcy potrafią kochać.
Odrobina szaleństwa w miłości musi być.
PS. Kto jeszcze nie zna Tiziano Terzani, niech nadrabia. Włoski dziennikarz, reporter i podróżnik, wieloletni korespondent Der Spiegla w Azji pisał wspaniałe książki. Porównywany trochę do naszego Ryszarda Kapuścińskiego. Piszę o tym, bo do zdjęcia stolika nocnego pozuje moja ulubiona książka Terzaniego - "Powiedział mi wróżbita". Polecam z całego serca.
Z okazji Walentynek życzę Wszystkim podążania słuszną drogą Miłości.
Bo choć potrafi ona nieźle dać człowiekowi w kość, to jednocześnie sprawia, że warto.
Oddychać, czuć i być czasem z jej powodu jak epileptyk.
Z okazji Walentynek życzę Wszystkim podążania słuszną drogą Miłości.
Bo choć potrafi ona nieźle dać człowiekowi w kość, to jednocześnie sprawia, że warto.
Oddychać, czuć i być czasem z jej powodu jak epileptyk.
Swietny tekst! Osobiście drażni mnie okrutnie cala czerwona otoczka "tego" dnia. Z wielu witryn najzwyczajniej wieje kiczem, a przecież to o wartościowej miłości być mialo :) no nic... Wszystko w tym świecie musi miec swoje miejsce.
OdpowiedzUsuńWspomnien czar... Z tym kojarzy mi sie 14 luty. A ja wspominac za duzo nie mam bo Pan Maz pierwszą ma miłością od ponad 18-stu lat. Od czasow wczesnie nastoletnich. Matko! Ale ten czas leci! Ale najwazniejsze, jak dla mnie to jest to, ze ta moja pierwsza milosc miloscia
Miłością pozostała (mądrą i dojrzałą) i przy tym najpiękniejszą i najwierniejsza przyjaźnią.
OdpowiedzUsuńDominiko, telefon płata figle i komentarz mi podzielilo...
Wszystkiego Milosnego :)
Ja też nie lubię okołowalentynkowego kiczu. Ale każda okazja dobra do spędzenia czasu we dwoje, przy jakimś dobrym jedzonku choćby i na kanapie, byle razem :-) Zgadzam się-musi być przyjaźń, sama miłość bez przyjaźni okazuje się z czasem pusta i pozbawiona głębszego wymiaru. Również wszystkiego miłosnego Wam życzę, nie tylko dziś, a może - zwłaszcza nie dziś, ale na co dzień :-)! Piękny staż macie!
UsuńDokładnie! Pielęgnujmy okoliczności naszych uczuć :) Książkę wpisałam na listę L:)
UsuńSuper tekst :D coś jest z tą epilepsją na rzeczy, wszak już przed wiekami Ketling uderzając do Krzysi twierdził, że "kochanie to choroba ciężka" Ha! ;) Cieszę się, że plakat się tak pięknie wkomponował w Twoje wnętrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i udanych Walentynek życzę :D
Walentynki jak prognozowałam - spędzone przy grzankach i Lidze Mistrzów, ale też udane :-) Plakat super, szkoda, że jak robiłam zdjęcia to miałam mało światła, ale jeszcze w jakimś wpisie plakat z pewnością się pojawi :-) do przeczytania :-)!
UsuńPowiem szczerze, że dzisiaj nie dostałam żadnego czerwonego serca, ale za to przepięknego białego storczyka! :)
OdpowiedzUsuńA Miłość? Każda jest ta pierwsza, najgorętsza, najszczersza - tak jak słowa w tej popularnej piosence... ;)
Czekam na jakieś zdjęcie storczyka. Mi zawsze padały, chyba źle podlewałam, ale uwielbiam :-) PS. Nadrabiam starsze wpisy na Twoim blogu i mam w tym wielką przyjemność :-) Obiecałam sobie przeczytać wszystko.
UsuńPięknie to ujęłaś. A co do Boba Budowniczego, też uwielbiamy jego hasło z synem hehe!
OdpowiedzUsuńBob, Auta Disneya i Strażak Sam u nas w kółko. Jedyną konkurencję robią im Bolek i Lolek oraz Reksio :-)
Usuń