Witajcie. Nie było mnie tu trochę. Potrzebowałam detoksu. Wiosna jest idealną porą roku na rozpoczęcie diety, więc narzuciłam sobie jedną z najlepszych, bo taką, której bazę stanowią słońce, nowalijki i cudowne widoki kwitnących kwiatów oraz moich dzieci biegających boso po trawie. Kwiecień był czasem spędzanym bez komputera - po pracy miałam dość tego urządzenia i skutecznie go unikałam. Dzięki temu przeczytałam kilka książek i wróciłam na zajęcia dance fit. Zaczęłam doceniać weekendy i możliwość spędzania ich nareszcie na powietrzu. Dość już miałam murów, klimatyzacji i ekranu monitora. Dość szarzyzny i braku naturalnej witaminy D czerpanej z promieni słonecznych. Wiosna to najlepsza maseczka odżywcza.
Wracam więc porządnie odżywiona (i ożywiona) wiosenną energią.
Mam nadzieję, że podobnie jak ja-Wy również wraz z nastaniem wiosny poczuliście przypływ nowych sił, nadziei i możliwości.
Doskonale rozumiem potrzebę złapania oddechu. Nabrania dystansu. Wyłączenia się, chociaz na moment. Bardzo się cieszę, że wróciłaś, Dominiko. Juz wyczekuję kolejnego wpisu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To fakt wiosna uskrzydla!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.