Nie
dalej jak 5 listopada zobaczyłam po raz pierwszy świąteczną reklamę Coca Coli.
Teraz stała się już nieodłącznym elementem codzienności. Ta
słynna ciężarówka rozwożąca
najbardziej rozpoznawalny
napój na świecie jest
najlepszym dowodem na to, że Święta tuż tuż.
Pisałam te słowa, kiedy
nie było jeszcze nawet połowy listopada. Ledwo przebrzmiały klimaty Halloween z trupimi
główkami, szkieletami,
nietoperzami i dyniami wszelakiej maści i koloru, a spece od marketingu już
nam przesyłali podprogowe komunikaty o pokładach dobra w naszych sercach i konieczności sięgania po portfel, co miało na celu
jedno - kupno jak największej ilości towarów i napędzenia i tak już rozbuchanej sprzedaży. I tak już będzie aż do 24 grudnia.
W
tym roku obiecałam sobie, że nie dam się pośpiechowi, temu wszechobecnemu przedświątecznemu
szaleństwu. Gorączkę
będę odpierać
pochwałą powolności i dobrej organizacji. Muszę przyznać, że całkiem nieźle mi to wychodzi.
Oto
kilka moich sprawdzonych sposobów:
Organizacja
to podstawa.
Wszystko rozpisuję w
notesie/ planerze/kalendarzu, tak by nic mi nie umknęło i aby o niczym potem nie zapomnieć. Potem tylko stopniowo odhaczam załatwione punkty z mojej listy.
Prezenty. W zasadzie w listopadzie miałam
już prawie wszystkie,
kupowałam je sukcesywnie od końca sierpnia, pozostaje kilka drobnych decyzji.
Dzięki temu uniknęłam kolejek, opóźnień w dostawie i brakach w magazynach,
co jest normą w grudniu. O przepełnionych paczkomatach i nerwówce nie wspominając. Poza tym portfel nie odczuł boleśnie
wydawanych nagle dużych
kwot.
Zostaje mi tym samym czas na staranne pakowanie z sercem. Włączam
wtedy świąteczną play listę i przy grzanym winie lub aromatycznej herbacie pakuję i opisuję
co dla kogo. W
ostatniej chwili do zapakowanych prezentów doklejam tylko klejem
na gorąco żywe gałązki
świerkowe i
szyszki.
W zasadzie najprościej byłoby kupić
gotowe torebki
i powsadzać tam poszczególne
rzeczy, jednak zdecydowanie wolę pakowanie podarunków w papier – ma to w sobie magię,
mimo faktu,
że zajmuje dużo
więcej czasu.
Tak zapakowany prezent wydaje mi się od razu bardziej dopracowany. Opakowanie
wieńczy dzieło. Plus bawię się co roku w recycling i wykorzystuję materiały z zeszłych lat (wstążki, skrawki, sznurki itp.). A papiery polecam kupować po Świętach już na kolejny rok - można naprawdę sporo zaoszczędzić.
4-6
tygodni przed Świętami przygotowuję piernik staropolski. Mam wtedy pewność, że poleży dostateczną ilość
czasu i przejdzie odpowiednio
przyprawami.
Porządki robię na bieżąco. Druga połowa listopada
to czas na rozpoczęcie większego porządkowania przestrzeni. W ten sposób na
krótko przed Świętami zajmę się tylko kosmetycznymi poprawkami w mieszkaniu
nie latając z wywieszonym
językiem między kuchnią,
odkurzaczem, sklepem i moimi chłopcami powtarzającymi jak mantrę
„Mamusiu, pobaw
się”.
W połowie listopada
miałam już
dokładne rozeznanie, gdzie w piwnicy znajdują
się wszystkie ozdoby
i foremki do pierniczków. Opisane kartony zawsze ułatwiają
znalezienie
poszczególnych rzeczy. Potrzebne przesunęłam na spód i tym samym miałam pewność,
że dużo szybciej do
nich trafię na początku grudnia. Dwa pierwsze weekendy grudnia - robiłam z dziećmi pierniki (pieczenie i zdobienie) - teraz spokojnie leżakują w puszkach (no dobra, trochę podjadamy).
Choinka - u nas sztuczna, bo żywa posypałaby się w kilka godzin. Ubieramy ją w drugą niedzielę Adwentu, by wejść w klimat.
Przegląd artykułów spożywczych –
połowa
listopada. Wtedy też tworzyłam listę rzeczy do kupienia. Produkty,
które mogą poczekać do gotowania, kupiłam już wcześniej (np.
mąkę, cukier czy bakalie). Wszystkie
inne, które nie mogą poczekać, kupię krótko przed Świętami. Przegląd szafek jest jednocześnie ich
uporządkowaniem, sprawdzeniem, co się przeterminowało, co kończy, a czego w zupełności
wystarczy. W ten sposób nie przepłacam.
Unikam
galerii handlowych. Wolę zakupy w sieci i jarmarki
świąteczne. O
tych ostatnich wkrótce, bo na jeden niedawno się wybrałam. I mnie oczarował.
Teraz pozostaje delektowanie się świąteczną play listą z kubkiem kawy w ręku i projekty DIY, choćby stajenka robiona z dziećmi z gliny samoutwardzającej.
Do przeczytania już niedługo!